
Wygląd zewnętrzny Kluski
I w sumie skąd się wziął ten przydomek?
Odkąd pamiętam lubiłam jeść i byłam całkiem dorodnym dzieckiem. Ani bardzo grubym, ani też zbyt chudym. Takim pomiędzy. I tak mi zostało do dziś.
Mam 175 cm wzrostu (wysoka jestem po tatusiu, który ma 192 cm) i ważę ok 65-66 kg. Moje BMI to 21,31 i jest to prawidłowy wskaźnik. Aczkolwiek jestem ‘grubokoścista’ jak to mówię i mimo takiego wzrostu i wagi spodnie zawsze kupuję rozmiar L lub 40, a wszelkie bluzki, t-shirty i swetry to przeważnie M/38. Choć ostatnio moda na oversize sprawiła, że uwielbiam wszystko co za duże, szerokie a producenci ubrań często tworzą tak duże ‘S-ki’, że i na mnie są za wielkie lub w sam raz.
Generalnie moim odwiecznym problemem jest brzuch i tłuszcz, który się na nim znajduje.
Za dużo go. Wg ostatnich pomiarów na wadze Tanita na siłowni z czerwca ubiegłego roku mam go aż 26,7%. Teoretycznie nie najgorzej, choć wg różnych źródeł te 25-26% to taka granica między idealną ilością tłuszczu a już taką jego średnią/nadmiarem.
Dlatego moim marzeniem jest osiągnąć ilość tłuszczu na poziomie ok 22-23%, wtedy zostałabym Turbokluską! 😀
Tak więc żyłam sobie 30 lat bez sportu, przez co moje ciało nie było jędrne (teraz jest ciut lepiej), pośladki były opadające, a tłuszczyk na brzuchu radośnie udawał oponkę. Aż pewnego dnia koleżanka z pracy wyciągnęła mnie najpierw na jogę (chodziłyśmy chyba z pół roku) a później na siłownię. I tak mi zostało – trenuję już około 4 lat i nawet to lubię. A że efektów brak to wina jedzenia a nie braku sportu. 😉
Jakiś czas później poznałam faceta (niestety już ex), który był mega wysportowany, biceps miał twardy jak skała i to on po pewnym czasie nazwał mnie swoją Kluseczką. Nie było to obraźliwe, raczej pieszczotliwe i ostatecznie się do tego przyzwyczaiłam.
I tak powstała Kluska.
Dopiero później się okazało, że bycie Kluską nie odnosi się tylko do wyglądu zewnętrznego – to także pewne cechy charakteru, które tworzą całość…
Niech żyje Klusizm!
